Co słychać w „łomżyńskim zagłębiu”?

Rozwój ekonomii społecznej w Łomży i powiecie łomżyńskim jest znakomitym przykładem na to, że życzliwe nastawienie i animacja władzy samorządowej są dla spółdzielców socjalnych bezcenne.

Niemal równo trzy lata temu, w listopadzie 2012 roku, w portalu Ekonomiaspoleczna.pl ukazał się artykuł Konrada Malca zatytułowany „Zagłębie spółdzielczości socjalnej”. Tytuł był bardzo adekwatny do tego, co się wtedy działo w samej Łomży i powiecie łomżyńskim. Zakładano tam kolejne spółdzielnie, które szybko odnajdywały się na rynku i krzepły, a ich twórcy zyskiwali dzięki temu stałe i pewne miejsce pracy, co przekładało się na życiową stabilizację.

Trudy transformacji

Tutaj takie działania miały – i mają – szczególny sens. Wielu mieszkańców Łomży szczególnie dotkliwie doświadczyło skutków transformacji ustrojowej. Po 1990 roku miasto nie tylko straciło znaczną część swojego przemysłu (głównie przetwórczego), ale także przestało być stolicą województwa. Jako jedyne tak duże miasto w Polsce (ponad 62 tys. mieszkańców) zostało pozbawione połączenia kolejowego z resztą świata. Dla wielu łomżan – tradycyjnie wyjeżdżających do pracy za ocean – katastrofą stał się także wzrost kursu złotówki do dolara.

Wielu mieszkańców subregionu wykazuje dużą przedsiębiorczość i wiarę w rynek, dlatego od początków transformacji powstawało tu szczególnie dużo małych firm prywatnych, zajmujących się produkcją czy handlem. Jednak nienajlepsza siła nabywcza łomżan powodowała, że wiele z tych firm upadało po niedługiej działalności, nierzadko pozostawiając pracowników bez należnego wynagrodzenia.

Wsparcie na wagę złota

Początki łomżyńskiego „zagłębia spółdzielczości socjalnej” sięgają końca lat 2000. i, jak zgodnie twierdzą spółdzielcy, wiążą się z osobą Krzysztofa Ryszarda Kozickiego, starosty, a później wicestarosty łomżyńskiego. Kozicki, zanim rozpoczął karierę samorządowca, pracował w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie zajmował się między innymi pomocą osobom niepełnosprawnym, a także długotrwale bezrobotnym, doświadczającym bardzo przykrych psychicznych skutków społecznego wykluczenia. Organizował dla nich warsztaty terapii zajęciowej oraz domy dziennego pobytu dla osób z problemami psychicznymi.

Jako starosta Kozicki dostrzegł w ekonomii socjalnej szansę na taką pomoc osobom doświadczającym bezrobocia czy niepełnosprawności, która pozwoliłaby nie tylko na uzyskiwanie świadczeń, ale przede wszystkim stwarzałaby możliwość powrotu do pełnej zawodowej aktywności i samodzielności życiowej. Dzięki zaangażowaniu starosty udało się pozyskać z programu operacyjnego „Kapitał Ludzki” środki na zatrudnienie przez starostwo osoby służącej początkującym spółdzielcom wszelką pomocą merytoryczną i organizacyjną.

Jak wspomina Barbara Duda, prezeska „Alexis”, jednej z pierwszych łomżyńskich spółdzielni socjalnych powstałych w tamtym czasie, mimo że środki na rozkręcenie działalności pochodziły z Urzędu Pracy i OWES-u, niedawnym bezrobotnym wkraczającym na ścieżkę spółdzielczości przydało się odczuwanie życzliwości i zainteresowania zarówno samego Kozickiego, jak i podległych mu instytucji samorządowych. Pracownicy i organizatorzy kilkunastu kolejnych otwierających się spółdzielni mogli uczestniczyć w licznych szkoleniach, warsztatach, organizowanych i współorganizowanych przez starostwo targach i prezentacjach. Krzysztof Kozicki chętnie spotykał się ze spółdzielcami, a niewymuszone słowa i gesty poparcia od wysokiego przedstawiciela władzy samorządowej liczyły się szczególnie w czasach, kiedy początkujące inicjatywy spółdzielcze dopiero krzepły, a ich członkom brakowało pewności, czy zdołają pokonać pojawiające się trudności.

Można zrobić więcej

Efekty samorządowego wsparcia okazały się trwałe nawet wtedy, gdy władze się zmieniły. Dziś Krzysztof Kozicki nie jest już wicestarostą łomżyńskim (został za to wójtem graniczącej z Łomżą przez Narew gminy Piątnica), a istotna część spółdzielni, którym pomógł powstać i okrzepnąć, wciąż działa i daje pracę swoim członkom. Działa także Łomżyński Klaster Ekonomii Społecznej, grupujący podmioty spółdzielcze oraz organizacje pożytku publicznego. Jego uczestnikami są między innymi spółdzielnie „Alexis”, „Delta”, „Poezja Smaku”, „Spiżarnia”, „Arlekin” i „Netlajt”.

Czy spółdzielcy doświadczają wsparcia także nowych władz samorządowych? Owszem, wsparcie okazuje im zwłaszcza wicestarosta Lech Marek Szabłowski (który pełnił do niedawna urząd starosty, a jego zastępcą był właśnie Kozicki), także władze miejskie okazują zainteresowanie dalszym rozwojem łomżyńskiej przedsiębiorczości społecznej. Jednak ze strony spółdzielców słychać głosy, że życzliwość władz samorządowych mogłaby przybierać mniej kurtuazyjne, a bardziej wymierne formy. Jakie? Choćby częstsze stosowanie przy przetargach i zamówieniach klauzuli społecznej, uwzględniającej niewątpliwe korzyści dla miasta i subregionu płynące z działania podmiotów ekonomii społecznej, a także czynne rekomendowanie usług spółdzielni publicznym i biznesowym partnerom.

Spółdzielnia „Alexis” na przykład wystartowała w przetargu na dostawy bielizny pościelowej dla łomżyńskiego szpitala. Przegrała, ale została potraktowana jak każdy inny oferent, bez zastosowania klauzuli społecznej. Zamówienia i pieniądze wywędrowały poza Łomżę i powiat, choć przecież można by dzięki nim zatrudnić kolejne pracownice, ulżyć w ten sposób miejscowej pomocy społecznej, przyczynić się do zawodowej i życiowej aktywizacji mieszkańców doświadczających bezrobocia. Czy miasto w ostatecznym rachunku nie zyskałoby, mimo zapłacenia niewiele wyższej kwoty?

Łomżyńscy spółdzielcy wskazują także na inne możliwości udzielenia im samym, a także kolejnym powstającym przedsięwzięciom, pomocy przez władze samorządowe. Choćby przez wynajem – za symboliczną złotówkę czy bardzo preferencyjną cenę – miejskich lokali i pomieszczeń. W Łomży takich, które latami nie znajdują komercyjnych nabywców, jest aż nadto, spółdzielcy chętnie je wskazują. Opłaty czynszowe po rynkowych cenach to często dla nich bariera nie do przejścia, a dla samorządu niszczejący nieużywany lokal to wymierna strata. Gdyby więc spółdzielcy taki lokal wyremontowali własnymi siłami, a później utrzymywaliby w należytym stanie, korzyść byłaby obopólna.

Spółdzielcy spółdzielcom

Do pomocy w remoncie przyznanego im miejskiego lokalu spółdzielcy mogliby zatrudnić spółdzielnię socjalną „Konkret” ze Starych Duchen pod Śniadowem, co jeszcze spotęgowałoby ogólnospołeczne korzyści dla subregionu. Bo przedsiębiorcy socjalni skupieni w Łomżyńskim Klastrze Ekonomii Społecznej wiedzą, że każde wsparcie dla nich i ich kolegów jest na wagę złota i wspierają się także nawzajem. Panie z gastronomicznej „Poezji smaku” kupują bieliznę pościelową – także na prywatny użytek – w „Alexis”. Natomiast kiedy „Alexis” potrzebuje poczęstunku na imprezy, targi, prezentacje, zamawia go właśnie w „Poezji smaku”. Jeśli w którejś ze spółdzielni potrzebny jest tusz, toner do drukarki czy jakiekolwiek usługi informatyczne, wiadomo, że zamawia się je w „Netlajcie”.

Łomżyńscy przedsiębiorcy społeczni wspierają się wzajemnie, nie pozwalając, żeby wypracowane pieniądze zbyt łatwo wyszły poza spółdzielczy krąg. Tworzą w ten sposób warunki, by wszelka okazana im przez władze samorządowe pomoc miała zwielokrotnione skutki. I także dlatego warto ich wspierać.

Jarosław Górski