Jak to robią w Hiszpanii?

Dlaczego turystyka i kooperatyzm nieczęsto idą w parze? Po pierwsze, niewiele jest kooperatyw turystycznych. Po drugie, turystyka to sektor kontrowersyjny z punktu widzenia wartości ekonomii społecznej. W Hiszpanii zdali sobie już jednak sprawę, że czas rozwiać związane z tym wątpliwości oraz pobudzać powstawanie nowych spółdzielni. W awangardzie tych zmian jest Barcelona – inkubator nowych rozwiązań w dziedzinie turystyki spółdzielczej.

Kooperatyw w sektorze turystyki brakuje nawet w Hiszpanii, drugim, zaraz po Włoszech, kraju z największą liczbą spółdzielni w Europie i drugim, zaraz po Francji, najczęściej odwiedzanym przez turystów. W wysoko uprzemysłowionym i cieszącym się popularnością Kraju Basków nie ma żadnej spółdzielni turystycznej!

Turystyka to sektor gospodarki, którego spółdzielcy muszą się jeszcze nauczyć. Hiszpańskie organizacje wspierające ruch spółdzielczy (np. Andaluzyjska Federacja Spółdzielni Pracy) podkreślają to w swoich analizach i planach rozwoju ruchu spółdzielczego.

To, że kooperatyw turystycznych brakuje i powinno być ich więcej, nie oznacza oczywiście, że ich nie ma. Najwięcej przedsiębiorstw społecznych znajdziemy w Katalonii (w której wszystkich spółdzielni jest 4177, czyli trzy razy więcej niż w całej Polsce) oraz w Andaluzji.

Agroturystyka i spółdzielnie-winiarnie

Wiele z hiszpańskich spółdzielni turystycznych powstało w wyniku przekształcenia lub uzupełnienia działalności kooperatyw rolniczych. Tak działo się przede wszystkim w Andaluzji i Walencji. Przy gospodarstwach pojawiły się kwatery dla turystów, uruchomiono także agroturystykę; przyjezdni mogą spędzić kilka dni na wsi, na świeżym powietrzu, wśród zwierząt gospodarskich i natury. Pomagając w codziennych pracach, mogą również obniżyć koszty swojego pobytu.

Wzmacnianie spółdzielni rolniczych poprzez oferowanie usług z sektora turystyki ma dwa główne cele: uzupełnienie dochodów z produkcji rolnej, czasem niewystarczających, aby utrzymać większą rodzinę na wsi, oraz zahamowanie migracji do miast. Aragońska Federacja Spółdzielni Pracy podkreśla również, że tego typu spółdzielnie to skuteczne narzędzie wprowadzania kobiet na rynek pracy, skoro aż 76% kobiet zatrudnionych w kooperatywach pracuje w sektorze rolniczym.

W Hiszpanii większość winiarni to spółdzielnie. Wiele takich spółdzielni-winiarni zaczyna oferować usługi turystyczne – degustacje, zwiedzanie z przewodnikiem, opowieści o sposobie produkcji, recepturach i historii winiarni. Takie spółdzielnie częściej jednak stają się przystankiem na szlaku wycieczek po winiarniach organizowanych przez inne kooperatywy turystyczne. Do atrakcji należą również wizyty w spółdzielniach wyrabiających oliwę i produkujących oliwki. Takie wycieczki trwają nawet kilka dni.

Odpowiedzialne podróżowanie

W większych miastach turystów kusi się kursami języka hiszpańskiego. Kooperatywy prowadzące naukę języków obcych oferują zakwaterowanie i wyżywienie w przystępnej cenie. Przykładem Cronopios Idiomas w Madrycie, spółdzielnia „zaangażowana w turystykę zrównoważoną i ochronę środowiska” – jak piszą o sobie na stronie internetowej. Podczas zajęć promują segregację śmieci, w szkole używa się tylko materiałów z recyklingu. Pracownie wyposażone są w komputery i sprzęty spełniające wysokie standardy efektywności energetycznej. Współpracują z agencją ResponsibleTravel.pl, która wspiera odpowiedzialną turystykę i redukcję emisji dwutlenku węgla, oraz Fair Changes – internetowym „zielonym rynkiem”, gdzie można kupić produkty wytwarzane z poszanowaniem środowiska, bez wyzysku pracowników i pracy dzieci.

Z kolei w małych miasteczkach i wsiach, gorzej wypromowanych i w mniejszym stopniu „nowoczesnych” i świadomych społecznie niż stolice regionów autonomicznych, do których mimo to dociera część turystów, działają spółdzielnie pracy przewodników po lokalnych atrakcjach. Na przykład kooperatywa Acture de Coca z Segowii, niewielkiego miasteczka w regionie Kastylia i Leon, zajmuje się oprowadzaniem po XV-wiecznym zamku Castillo de Coca.

Barcelona – inkubator zmian społecznych

W Barcelonie do kin studyjnych i lokalnych wszedł niedawno nowy dokument autorstwa Eulàli Comas „Ekonomia kolektywna – ostatnia rewolucja w Europie”. Opowiada on o zbiorowym przejęciu firm przez pracowników z rąk wielkich posiadaczy w latach 1936–39. Oznaczało to w gruncie rzeczy przekształcenie prawie wszystkich przedsiębiorstw w mieście w kooperatywy, chociaż objęcie władzy przez Franco spowodowało powrót do poprzedniego porządku. Właśnie historia Barcelony, jej silna tradycja lewicowa i spółdzielcza, połączona z przynależnością do najczęśniej odwiedzanych miejsc na świecie, sprawiły, że miasto stało się idealnym terenem dla spotkania spółdzielczości z turystyką. Barcelona jest dziś inkubatorem innowacji w dziedzinie turystyki spółdzielczej i warto brać z niej przykład.

Ajuntamiento (odpowiednik Ratusza) prowadzi specjalny program „Barcelona – turystyka zrównoważona”, wspierający odpowiedzialną turystykę. Sukces takich działań potwierdza przyznanie certyfikatu Biosphere, poświadczającego zarządzanie turystyką w sposób odpowiedzialny pod względami ekologicznym, kulturowym i społeczno-ekonomicznym.

Jednakże program ten nie powstrzymywał w zadowalającym stopniu degradacji tkanki miejskiej przez wielki kapitał i masową turystykę. W przyszłości pozytywnym zmianom sprzyjać może wybór Ady Colau na prezydentkę miasta. Colau to aktywistka społeczna, pracująca wcześniej dla Obserwatorium Praw Społecznych i Kulturowych. Nie przez przypadek działacze organizacji pracują w tym samym budynku i w tych samych biurach z pracownikami kilkunastu spółdzielni. zaś przy drzwiach można znaleźć ulotki spółdzielni Els Caus, świadczącej usługi dla turystów (zakwaterowanie, wyżywienie, wycieczki do Parku Narodowego w Murze). Jest to bowiem to samo środowisko działaczy, świadomych znaczenia ruchu spółdzielczego dla zmian społecznych. Ada Colau zapowiedziała walkę z nieodpowiedzialną, zalewającą Barcelonę turystyką i koniec polityki poprzednich rządów, które traktowały miasto jak produkt na sprzedaż, dostosowując je do konsumenckich oczekiwań turystów, a nie do potrzeb mieszkańców.

Kilka dobrych przykładów

W stolicy Katalonii od 1977 r. działa popularna sieć taksówek Radiotaxi, wspierana przez wspomniany program „Barcelona – Turystyka Zrównoważona”. Sieć jest spółdzielnią, która zatrudnia aż 600 osób. Z kooperatywami również wyruszyć można szlakiem architektury modernistycznej lub odwiedzić muzea z pracami słynnych malarzy – Pabla Picassa, Salvadora Dali czy Juana Miró.

Ciekawą inicjatywą jest Cooperative Biciclot SCCL, która – jak głosi jej slogan – „zmienia świat, pedałując”, czyli organizuje turystom wycieczki rowerowe. Istnieje wiele badań o percepcji Barcelony przez turystów, którzy odwiedzają ją jak park tematyczny, po wyznaczonych przez przystanki linii metra i punkty turystyczne szlakach, nie poznając nigdy miasta z perspektywy jego mieszkańców. Wyprawa rowerem to okazja, aby zboczyć z tych utartych szlaków. Zapuścić się w mniejsze uliczki, poznać Barcelonę Katalończyków, a nie pracowników wielkich agencji turystycznych. Oprócz tej działalności Biciclot organizuje naukę jazdy na rowerze dla dzieci i uczy naprawy rowerów.

Ważną z punktu widzenia ekonomii społecznej działalność prowadzi La Fageda, firma produkująca nabiał, w tym popularne jogurty z sympatycznym logo z krową. Są nieco droższe od innych, ale chętnie wybierane przez Katalończyków jako wytwarzane przez odpowiedzialną społecznie kooperatywę. Jej szef czynnie uczestniczy w promowaniu dobrych praktyk ekonomii społecznej oraz odpowiedzialności przedsiębiorców za kształt rynku, na którym działają.

La Fageda wkroczyła w sektor turystyczny w ciekawy sposób, ponieważ organizuje wycieczki dla dzieci i dorosłych, aby pokazać, na czym w odpowiedzialnej firmie polega etyka pracy, obejmująca zarówno ludzi, jak i krowy. Turyści, głównie z innych regionów Hiszpanii, ale też z zagranicy, poznają m.in. proces produkcji i sposób chowu zwierząt.

Nie można zapomnieć o oczywistym – turystyka to także hostele, które działają na zasadach spółdzielczych. Dobrym przykładem jest ekologiczny hostel JAM. Działalność tej spółdzielczej placówki opiera się na założeniu, że sektor usług związanych z zakwaterowaniem turystów ponosi szczególną odpowiedzialność za kształt turystyki i jej wpływ na tkankę miasta. JAM oszczędza wodę i energię, wykorzystuje energię odnawialną. Spółdzielcy starają się używać środków czystości w jak najmniejszym stopniu szkodzących środowisku naturalnemu. Ograniczają i segregują odpady, promują lokalną konsumpcję: produkty z odpowiedzialnych społecznie i szanujących otoczenie przedsiębiorstw, a sami korzystają tylko z usług lokalnych dostawców. Organizują spotkania przyjezdnych z lokalną społecznością, aktywności artystyczne, muzyczne i gastronomiczne. uprawiają własne rośliny, zapewniają parking dla rowerów i zajęcia z jogi.

Spółdzielcze restauracje

Barcelona, jak i cała Hiszpania, pełna jest spółdzielczych restauracji. W samym centrum miasta, niedaleko tłumnej ulicy Las Ramblas, turyści i rzadziej odwiedzający te okolice „lokalsi” mogą zboczyć do dzielnicy gotyckiej i odpocząć w spółdzielni-restauracji wegetariańskiej La Cerería. Mają swój własny młynek do mąki, dlatego oferują wiele jej rodzajów, z których przygotują wegetariańskie pizze i naleśniki. To miejsce przyjazne rodzinom z dziećmi, zapewniające specjalne miejsca na wózki. Ciekawą działalność prowadzi restauracja i spółdzielnia pracy Sambucus, zatrudniająca osoby zmarginalizowane społecznie. Oprócz restauracji prowadzą sprzedaż produktów ekologicznych, uprawiają rośliny aromatyczne i medyczne.

Turystyka…

Jak wiadomo, turystyka nie jest niewinna. Mądrze i ciekawie pisze o tym portal Post-turysta.pl. Turystyka, jako jedna z najpotężniejszych gałęzi światowej gospodarki, wpływa dziś w znacznym stopniu na kształt miast. Usuwa niemiłe dla oka przyjezdnych miejsca, jak choćby bary mleczne, wypiera z turystycznych dzielnic mieszkańców. W sposób pośredni – gdy mieszkańcy nie są w stanie zapłacić tak wysokich czynszów, jak bogaci turyści, lub bezpośredni – przenosząc mieszkania komunalne na obrzeża miasta, żeby w ich miejsce postawić hotele (czego zły przykład dała również Barcelona).

Kapitałowi jest obojętne, czy za 50 a nawet 20 lat ta złocista niebiańska plaża czy urokliwe, tętniące głosami handlarzy miasteczko będą nadal czyste i żywe. Budujący hotele i pola golfowe zakładają stosunkowo krótki czas zwrotu inwestycji – pisze antropolożka Anna Horolets w artykule „Czyj jest ten kawałek podłogi?”.
Podkreśla, że turystyka wzmacnia negatywne skutki globalizacji i neokolonialne zależności. Prawdziwą twarzą współczesnego neokolonializmu w turystyce jest dążenie do panowania nad ziemią bez ponoszenia odpowiedzialności za nią. Tworzenie tymczasowych „rajów” turystycznych – a właściwie tandetnych kiczowatych kopii raju – bez troski o to, co będzie się działo w „raju” pojutrze. Turystyka sama w sobie jest zatem sektorem kontrowersyjnym dla ekonomii społecznej, bo silnie związanym z niekontrolowanym wolnym rynkiem i wielkim kapitałem, niezważającym na wpływ własnych działań na środowisko i lokalną społeczność. Zdawać by się mogło, że z punktu widzenia dobra społecznego najlepiej by było, gdyby ludzie po prostu nie podróżowali, a przynajmniej nie masowo. Gdyby ten przemysł nie kwitł.

… i ekonomia społeczna?

Dlaczego zatem turystyka spółdzielcza powinna się rozwijać? Bo to niemożliwe, żeby ludzie przestali chcieć wyruszać z miejsca, w którym żyją na co dzień. A właśnie kontrola tych procesów, oddanie ich w ręce lokalnych, mniejszych, rozdrobnionych podmiotów odpowiedzialnych społecznie jest szaną na zrównoważoną turystykę, niewyrządzającą tylu szkód. W myśl zasady ekonomii społecznej, że naprawiać system można tylko od środka.

W Hiszpanii pisze o tym gazeta „Alternativas Economicas”, w czerwcu wyszedł cały numer poświęcony kooperatywom turystycznym (pod tytułem „Podróżować wspólnie dla lepszego świata”). Redaktorzy wierzą, że przez kontakt z turystami spółdzielcy mogą zarażać swoimi wartościami – wspólną pracą, odpowiedzialnością społeczną, demokratycznym zarządzaniem i równością. Piszą o sile Internetu w tej nowej rewolucji, który ułatwia przejmowanie branży turystycznej przez zwykłych ludzi i przedsiębiorstwa społeczne.

Piszą też o Cooproute, czyli Europejskim Szlaku po Kulturze Spółdzielczej, zainicjowanym przez CECOP, Konfederację Spółdzielni Przemysłowo-Usługowych. To dopiero inicjatywa spółdzielcza w dziedzinie turystyki! Podróżni mogą skorzystać ze szlaku spółdzielczego, przyjrzeć się działaniom podmiotów spółdzielczych w różnych państwach europejskich. Cel: szerzenie praktyk i wartości ekonomii społecznej, szczególnie wśród młodych podróżników. Dziś w wyszukiwarce znajdziemy 82 kooperatywy z 11 państw Unii Europejskiej. Polskich podmiotów na tej liście jeszcze nie ma.

Angelina Kussy