Spółdzielczy przełom pod Sandomierzem

Rok temu w powiecie sandomierskim powstała pierwsza spółdzielnia socjalna założona przez osoby prawne. Było to możliwe dzięki wzorowej współpracy między przedstawicielami samorządu a samymi spółdzielcami. Świadomość dążenia do wspólnego celu pozwoliła osiągnąć sukces.

Jeszcze niedawno województwo świętokrzyskie nie mogło się poszczycić dużą liczbą spółdzielni socjalnych. Od kilku lat mamy jednak do czynienia z korzystnymi zmianami w tym zakresie. Dzięki rozsądnej polityce jednostek samorządu terytorialnego sektor ekonomii społecznej sukcesywnie się rozrasta, a coraz większa liczba mieszkańców tego regionu znajduje zatrudnienie w spółdzielniach. W sektorze ekonomii społecznej pracują niepełnosprawni, chorzy, a także osoby wykluczone i mające problem z odnalezieniem się na lokalnym rynku pracy, gdyż w wielu gminach występuje stałe i wysokie bezrobocie. Jednym z przejawów tej zmiany jest działalność Spółdzielni Socjalnej „Łoniowianka” z gminy Łoniów w powiecie sandomierskim.

Wspólna praca się opłaca

„Łoniowiankę” udało się powołać do życia dzięki współpracy Urzędu Gminy Łoniów oraz Ochotniczej Straży Pożarnej. Nie doszłoby do tego jednak, gdyby nie uzyskanie przy pomocy gminy dofinansowania z Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Pomysł zakiełkował w Ośrodku Promowania Przedsiębiorczości w Sandomierzu. Członkowie spółdzielni przyznają, że to właśnie w tym miejscu „zaszczepiono” w nich chęć do rozpoczęcia przygody z ekonomią społeczną. – Po rozmowie przedstawicieli Ośrodka Promowania Przedsiębiorczości z wójtem Szymonem Kołaczem zapadła decyzja o wystartowaniu w projekcie „W kierunku ekonomii społecznej”, w którym wzięło udział kilka gmin. Ostatecznie to my uzyskaliśmy najwięcej punktów i zostaliśmy wytypowani do realizacji projektu. Udało się to miedzy innymi dzięki dobremu biznesplanowi, który opracowywaliśmy wspólnie. Postawiliśmy sobie wspólny cel, podzieliliśmy się obowiązkami i to przyniosło wymierne efekty – opowiada Tomasz Piskor, prezes „Łoniowianki”. Umowa została podpisana w lutym ubiegłego roku. W ramach projektu spółdzielnia otrzymała 20000 zł dotacji na każdego pracownika oraz przez pół roku po 1000 zł miesięcznie na pokrycie pierwszych kosztów prowadzenia działalności. Duże zasługi przy tworzeniu spółdzielni miał również Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, który oddelegował dwie osoby do pomocy.

Spółdzielnia zajmuje się świadczeniem szeroko rozumianych usług komunalnych, takich jak prace porządkowe, sprzątanie budynków i posesji, pielęgnowanie terenów zielonych, drobne prace remontowe, pozyskiwanie drewna po karczowaniu na cele opałowe, karczowanie i usuwanie zbędnych zadrzewień, utrzymanie w czystości dróg gminnych, wyburzanie obiektów, odśnieżanie itp. Wybór takiego profilu działalności nie jest przypadkowy. Dotychczas na terenie gminy nie było firmy zajmującej się tego typu usługami i w związku z tym istniała pilna potrzeba uzupełnienia luki na rynku. „Łoniowianka” działa zarówno na terenie swojej gminy, jak i w gminach ościennych. Swoją ofertę kieruje do klientów biznesowych oraz instytucjonalnych.

Korzyści obopólne

Współpraca między gminą a spółdzielnią nie skończyła się jednak na pomocy przy uzyskaniu dotacji. Jak zapewnia Tomasz Piskor, spółdzielcy mogą liczyć na duże wsparcie urzędników. – Większość wykonywanych przez nas prac jest zlecanych właśnie przez Urząd i Gminny Ośródek Pomocy Społecznej. Zawsze możemy liczyć na wsparcie ze strony urzędników z panem wójtem na czele, a my odwdzięczamy się tym, że w razie potrzeby jesteśmy do dyspozycji obu instytucji – mówi. Spółdzielnia od momentu powstania zrealizowała już około 50 zleceń. Spora część z nich odbyła się w ramach funduszy sołeckich, drogowych, szkolnych, cmentarnictwa wojennego itp. – Zaowocowało to zdobyciem wielu nowych kontaktów, między innymi z radnymi oraz sołtysami, którzy pozytywnie oceniają naszą pracę – podkreśla mój rozmówca. Prezes spółdzielni postrzega to jako największy sukces nowo powstałego podmiotu.

Przy okazji zauważa, że również gmina czerpie wiele korzyści z funkcjonowania „Łoniowianki”. Gmina po powstaniu spółdzielni zyskała przede wszystkim możliwość realizowania zadań przez podmiot ekonomii społecznej, bez konieczności wynajmowania podmiotów zewnętrznych. Wszystkie zlecenia realizowane są bezpośrednio przez spółdzielnię, a nie podwykonawców, co z kolei sprzyja znacznemu obniżeniu kosztów. Nie bez znaczenia jest również fakt, że zatrudnienie w spółdzielni znalazły osoby będące dotychczas bez pracy. Jak twierdzi Piskor, spółdzielnia pozwala im się realizować zawodowo, zdobywać nowe umiejętności oraz rozwijać już wcześniej posiadane. Personel brał udział w wielu pożytecznych szkoleniach i kursach. – Pracownicy gospodarczy uczestniczyli miedzy innymi w kursach obsługi pilarek i kos spalinowych. Muszę przyznać, że ja również przez ten rok wiele się nauczyłem. Nabyłem umiejętności z zakresu rozliczeń finansowych oraz zarządzania zasobami ludzkimi – wymienia. – To wiedza, która przydaje się na całe życie i może zaprocentować w przyszłości.

Siła ekonomii społecznej

„Łoniowianka” jest przykładem tego, że można stworzyć dobrze funkcjonujący podmiot ekonomii społecznej pomimo braku doświadczenia w tym sektorze. – Żadne z pięciorga osób, które tu pracują, wcześniej nie miało styczności z ekonomią społeczną. Jedynie ja, jeszcze przed uruchomieniem spółdzielni, wziąłem udział w 10-dniowym szkoleniu z tego zakresu. Poradziliśmy sobie, bo choć byliśmy zarejestrowani jako bezrobotni, to każde z nas mogło pochwalić się długim stażem pracy, zdobywanym wcześniej w lokalnych zakładach, np. w firmie „Siarkopol” czy pobliskiej hucie szkła – tłumaczy.

Spółdzielcy z sandomierskiego przyznają, że przygoda z ekonomią społeczną nauczyła ich pracy jako „gry zespołowej”. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że warunkiem przetrwania „Łoniowianki” jest kolektywna praca oparta o wspólne zaangażowanie i uzupełnianie się – mówi Piskor. Podkreślają, że choć napotykają na swojej drodze liczne trudności, to zawsze starają się wzajemnie wspierać. – Każde dobrze wykonane zlecenie jest dla nas powodem do satysfakcji i zadowolenia, bo wiemy, że sukces jest zawsze efektem naszej zespołowej pracy. Liczą, że w przyszłości współpraca z gminą oraz podległymi jej instytucjami będzie wyglądała tak dobrze jak obecnie, a pracy dla nich nie zabraknie. Planują nadal zwiększać swoje kwalifikacje, a w razie potrzeby zainwestować w nowy sprzęt. Być może za ich przykładem pójdą mieszkańcy oraz lokalni urzędnicy z innych gmin w województwie świętokrzyskim.

Bartosz Oszczepalski