Zupa od Serca

Rozmowa z Jakubem Kuroniem, założycielem Fundacji Kuroniówka.

Według jakiego modelu działa Fundacja Kuroniówka? Na czym zarabia, na jakie cele przeznacza zgromadzone środki i jak radzi sobie z funkcjonowaniem na pograniczu świata biznesu i organizacji społecznych?

Jakub Kuroń: Fundacja powstała półtora roku temu. W naszej rodzinie zawsze obecna była chęć pomagania innym. W pewnym momencie, prowadząc firmę „Biesiada z Kuroniem” – bo w zasadzie wszystkie osoby, które zaangażowały się na samym początku w tworzenie fundacji, współpracowały wcześniej w ramach tego komercyjnego przedsięwzięcia – stwierdziliśmy, że będziemy robić coś dla ludzi, i że będzie to pomoc skierowana do osób, które są w trudnej sytuacji życiowej. Kwestie formuły i adresatów tej pomocy krystalizowały się w ciągu kolejnych spotkań. Zdecydowaliśmy, że otworzymy stołówkę „Kuroniówkę” – nowoczesny bar szybkiej obsługi, który działać będzie na zasadzie „dwa plus jeden” – czyli dwie osoby kupują posiłek bądź kawę na zasadach komercyjnych i fundują w ten sposób trzeci posiłek dla naszego podopiecznego. Wśród podopiecznych mogliby znaleźć się ubodzy studenci, osoby starsze, niepełnosprawne – takie, które z różnych względów nie są w stanie polepszyć swojego bytu. Świadczenie im pomocy miało być naszym głównym celem. Jednak nie udało nam się otworzyć tej stołówki – mimo naszych usilnych starań nie zdołaliśmy porozumieć się ze wspólnotą mieszkaniową. Stwierdziliśmy, że trzeba próbować działać dalej. Prowadzimy szkolenia gastronomiczne, m.in. w domach dziecka, ale też komercyjne; realizujemy różne projekty grantowe. Drugim najważniejszym źródłem przychodów jest dla nas prowadzenie usług cateringowych. Środki, które pozyskujemy dzięki tym działaniom, przeznaczamy na przygotowania do otwarcia stołówki oraz na bieżące wydatki. Nikogo w Fundacji nie zatrudniamy, wszystko robimy w swoim wolnym czasie; nie mamy właściwie żadnych kosztów stałych, albo są one znikome. Dzięki temu praktycznie wszystkie pieniądze, które pozyskujemy, jesteśmy w stanie odkładać. Jednocześnie wyrabiamy sobie pozytywną opinię – wielu klientów mówiło nam, że są mile zaskoczeni poziomem naszych usług i że dorównujemy pod tym względem firmom komercyjnym. Ale to akurat wynika z faktu, że w biznesie gastronomicznym pracujemy od lat i znamy go od podszewki – możemy po prostu przenosić nasze doświadczenia do działalności w ramach ekonomii społecznej. W tym momencie udało nam się już zebrać całkiem przyzwoite pieniądze.

Co będzie podstawą przyciągania klientów komercyjnych, kiedy już „Kuroniówka” zostanie otwarta? Czym Wasza oferta będzie się wyróżniać na kulinarnej mapie Warszawy?

Staramy się pozyskać od miasta na preferencyjnych warunkach lokal użytkowy w atrakcyjnej lokalizacji, z puli przeznaczonej dla organizacji pozarządowych. Chcielibyśmy, żeby ceny u nas były zbliżone do cen w barach mlecznych – żeby na posiłek stać było prawie każdego. Jeżeli chodzi o jakość potraw, to gwarantuję to swoją osobą – od pięciu lat jestem szefem kuchni w firmie cateringowej. Mamy sprawdzonych dostawców wysokiej jakości, niedrogich produktów. Przede wszystkim chcielibyśmy, żeby nasze gotowanie było „sprytne”, tzn. żeby nie było wydumane, nie wiadomo jak eleganckie. Ma być oparte na prostych, tradycyjnych przepisach, szybkie i po prostu smaczne. Chcemy trafić do szerszej publiczności, tak aby każdy znalazł w naszym menu coś dla siebie – tj. żeby mogli się u nas pożywić także weganie, wegetarianie czy osoby na diecie bezglutenowej. Chcemy po prostu, żeby było to atrakcyjne i zróżnicowane jedzenie w przyzwoitej cenie.

A jakie rozwiązania planujecie jeśli chodzi o obsługę? Czy zasady zatrudniania będą rynkowe czy „socjalne”?

Na pewno nie możemy się opierać wyłącznie na wolontariacie. Będzie trzeba zatrudnić kogoś na stałe, żebyśmy mieli osobę pewną, odpowiedzialną itd. Nie mamy tego jeszcze zaplanowanego precyzyjnie, ale część pracowników planujemy rekrutować spośród osób potrzebujących czy wykluczonych społecznie. Chcemy także nadal zatrudniać część osób w ramach wolontariatu. Chodzi o to, żeby pracowali u nas ludzie z różnych środowisk. Na pewno przy podejmowaniu decyzji co do zasad rekrutacji będziemy korzystać ze wsparcia i podpowiedzi różnych zaprzyjaźnionych organizacji.

A czy wiecie już, w jaki sposób będziecie wybierać osoby, którym będzie przysługiwał ten „trzeci”, darmowy obiad obiad?

Kiedy chcieliśmy otwierać stołówkę po raz pierwszy, na Placu Hallera, zrobiliśmy wywiad środowiskowy i z łatwością wytypowaliśmy w ten sposób dwie czy trzy osoby, które na pewno by się kwalifikowały. Dobrym źródłem wiedzy o osobach potrzebujących są ośrodki pomocy społecznej, które doskonale znają sytuację swoich podopiecznych i mogą nam wskazać np. panią, która jest samotną matką, wychowuje trójkę dzieci i ma problem, by je nakarmić. Oprócz tego mamy zaprzyjaźnione fundacje, które również mogą wytypować najbardziej potrzebujących spośród swoich podopiecznych. Co jakiś czas planujemy weryfikować listę osób otrzymujących darmowe posiłki – właśnie w oparciu o mechanizm wywiadu środowiskowego i kontakty z innymi organizacjami.

Rozmawiał Michał Sobczyk