Jutro będzie lepiej!

Dzięki współpracy ze szpitalem i organizacjami pozarządowymi, Spółdzielnia Socjalna „Kobierzyn” daje zatrudnienie osobom cierpiącym na schorzenia psychiczne. Powstanie przedsiębiorstwa umożliwiło aktywizację tym, którym z racji ograniczeń wynikających ze stanu zdrowia nie było łatwo odnaleźć się nie tylko na rynku pracy, ale i w innych sferach życia.

Krakowska spółdzielnia została założona pod koniec 2013 r. przez dwa podmioty: Fundację Pomocy Chorym Psychicznie im. Tomasza Deca, powołaną w 2001 r. przez Szpital Specjalistyczny im. dr. J. Babińskiego w Krakowie, oraz Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki Środowiskowej. Jednym z głównych pomysłodawców całego przedsięwzięcia był Stanisław Kracik, dyrektor szpitala, a wcześniej m.in. wojewoda krakowski. Inicjatorzy podkreślają, że fundamentalnym celem powołania spółdzielczej firmy od samego początku było nie generowanie zysków, lecz społeczna i zawodowa integracja osób chorujących psychicznie. Praca w specjalnie zaprojektowanym przedsiębiorstwie ma im pomagać w powrocie do aktywnego życia zawodowego i społecznego.

„Kobierzyn” oferuje przede wszystkim usługi porządkowe, polegające na utrzymywaniu czystości w budynkach mieszkaniowych i w ich otoczeniu, oraz ogrodnicze, takie jak zakładanie i pielęgnacja terenów zielonych. Spółdzielnia realizuje zlecenia od instytucji, wspólnot mieszkaniowych i osób prywatnych. Do jej klientów należy również Szpital Babińskiego. Spółdzielcy dbają o park należący do placówki oraz o przyszpitalną kaplicę. „Kobierzyn” świadczy wspomniane usługi w ramach umowy ze spółką Małopolskie Parki Przemysłowe, zajmującą się administrowaniem kompleksem szpitalno-parkowym. Jej udziałowcami są województwo małopolskie i Krakowski Park Technologiczny, zaś prezesem – szef szpitala. – Spółka jest obecnie naszym głównym klientem. Swego czasu dyrektor Kracik złożył nam obietnicę pomocy i słowa dotrzymał, za co jesteśmy mu wdzięczni – mówi Maria Ćwięka, kierowniczka spółdzielni.

W przedsiębiorstwie znalazło zajęcie 11 osób niepełnosprawnych. Każda z nich ma zapewnione stabilne warunki zatrudnienia w postaci umowy o pracę. Przed założeniem spółdzielni większość była długotrwale bezrobotna, inni pracowali jedynie dorywczo. 6 osób uczestniczyło w projekcie „Chcę i mogę pracować”, realizowanym przez szpital w latach 2011–2013, ale w chwili rozpoczynania działalności przez kooperatywę pozostawały one bez pracy. Jak przekonuje Maria Ćwięka, dzięki „Kobierzynowi” życie uczestników przedsięwzięcia radykalnie się zmieniło. – Praca w spółdzielni wiąże się z uporządkowaniem, regularnym trybem życia i przede wszystkim własnymi zarobkami, a co za tym idzie samodzielnie wypracowaną emeryturą. To również możliwość i konieczność zmierzenia się z odpowiedzialnością – za siebie, za innych, za spółdzielnię. To także poranne spotkania, kiedy obok formalnej odprawy jest czas na rozmowę, podzielenie się „newsami” czy wspólne zjedzenie śniadania. Praca bardzo scala ich jako grupę, a jednocześnie powoduje, że mogą wrócić na łono społeczeństwa i poczuć się potrzebni.

Działalność kooperatywy nadzoruje zarząd, który składa się z osób o wieloletnim doświadczeniu w pracy z chorymi psychicznie. Jak przyznają jego członkowie, aktywność tego rodzaju spółdzielni socjalnych wymaga wiele wysiłku, tym bardziej, że problemy pojawiają się już na samym początku. – Na starcie wiele rzeczy musieliśmy wykonywać jednocześnie: poznawać się, integrować zespół, uczyć go dobrego wykonywania zadań, wprowadzać dyscyplinę, odnajdywać dobre sposoby komunikowania się… A w tym samym czasie, rzecz jasna, po prostu pracować i realizować usługi dla klientów. Musieliśmy również zająć się wydatkowaniem uzyskanej dotacji. Przeprowadziliśmy remont, kupowaliśmy sprzęt i materiały. Niekiedy brakowało nam czasu – wspomina M. Ćwięka.

Szczególnie dużym wyzwaniem było „dotarcie się” zespołu i wypracowanie odpowiedniego języka komunikacji. Każdy pracownik miał przecież indywidualny bagaż doświadczeń życiowych, związanych z chorobą, ale także posiadanymi umiejętnościami i wiedzą. – Dlatego właśnie musieliśmy poznać swoje mocne i słabe strony oraz określić nasze możliwości i ograniczenia jako pracującego razem kolektywu. W tym zakresie każdy wniósł coś od siebie. Naszym sukcesem jest to, że w firmie panuje atmosfera wzajemnego szacunku – zapewnia moja rozmówczyni. Ułatwia ona spółdzielcom wytrwałą pracę nad własną efektywnością. Według kierowniczki przedsiębiorstwa zadania, które wykonują, nie wiążą się z dużym wysiłkiem fizycznym, ale opanowywanie nowych procedur niejednokrotnie powoduje stres. – Dla niektórych pracowników problem stwarzają czynności wymagające precyzji ruchów i koncentracji. Ponadto wciąż jeszcze nie każdy potrafi rozłożyć siły na całą dniówkę – wyjaśnia. Co istotne, spółdzielnia zatrudnia nie tylko kierowniczkę, ale także trenera pracy – Elżbietę Filek. Obie panie mają wykształcenie ogrodnicze, doświadczenie w projektowaniu i wykonywaniu ogrodów oraz rzecz jasna w pracy z chorującymi psychicznie.

Choć oparcie firmy na osobach z tego rodzaju schorzeniami oznacza dodatkowe wyzwania, „Kobierzyn” świetnie wywiązuje się z obowiązków wynikających z umów ze zleceniodawcami. Niewątpliwie bardzo duża w tym zasługa Stanisława Kracika, który dostrzegł potencjał zarówno w ekonomii społecznej, jak i w pacjentach swojego szpitala. Pełen wiary w lepsze jutro jest także zarząd spółdzielni, który snuje ambitne, ale dobrze przemyślane plany dotyczące wzrostu liczby zatrudnionych oraz poszerzenia zakresu oferowanych usług.

Bartosz Oszczepalski